- Czy da się żyć bez Boga?
- No tak.
- A czy da umierać bez Boga?
- no..
- Ale bez Boga lepiej nie umierać!
- No tak.
- A czy da umierać bez Boga?
- no..
- Ale bez Boga lepiej nie umierać!
***
Z zamyślenia wyrwał ją telefon. Mechanicznie podniosła
słuchawkę. Pewnie znów dzwoniła Ciocia
z Kołobrzegu. Miała niesamowitą intuicję, dzwoniła zawsze wtedy gdy Mamy nie było. A ponieważ
z nią właśnie zawsze chciała rozmawiać, rozmowa przebiegała zawsze w ten sam sposób. Można by powiedzieć wytworzył się pewien rytuał. Mówiła że Mamy nie ma, że można zadzwonić później,
że można zawsze zadzwonić na komórkę, prosiła o telefon później, słysząc że Ciocia zadzwoni jutro, bo tak późno dzwonić wszak nie wypada…
z Kołobrzegu. Miała niesamowitą intuicję, dzwoniła zawsze wtedy gdy Mamy nie było. A ponieważ
z nią właśnie zawsze chciała rozmawiać, rozmowa przebiegała zawsze w ten sam sposób. Można by powiedzieć wytworzył się pewien rytuał. Mówiła że Mamy nie ma, że można zadzwonić później,
że można zawsze zadzwonić na komórkę, prosiła o telefon później, słysząc że Ciocia zadzwoni jutro, bo tak późno dzwonić wszak nie wypada…
…morze było spokojne, tylko mewy krzykliwie krążyły nad wodą…
***
Słowa były ostre jak brzytwa, jak miecz obosieczny
przeszywały duszę… dawały nadzieję na wieczne szczęście… tam pod drugiej
stronie już nic nie można zrobić, to właśnie TUTAJ była nasza ostania
szansa! Bo czy można przewidzieć kiedy
odejdziemy? Zostało tak mało czasu… dzień, rok, a może kilkadziesiąt lat… ale
czy wystarczająco? … już na początku czekał na Nas, na Nią … czy odważy się,
czy pomimo ludzi wbijających wzrok … zawierzy Mu swoje życie…