O słowa tu chodzi… każdy słyszał Littera scripta manet. a ja myślę, że bardziej w ludzkiej duszy
tkwią słowa… słowa zasłyszane… wypowiedziane z lękiem, w złości, nie
przemyślane do końca…
Z oddali było jak zwykle. Dopiero po dokładnym
przyjrzeniu można było stwierdzić, że faktycznie coś jest nie tak. Słowa – wydawałoby się – spływają jak po
kaczce… usta zaciśnięte w wąską linię, nieodgadniony wzrok utkwiony w jednym
punkcie, uszy jakby zamknęły swoje podwoje… i choć krzyk odbija się echem,
słyszany może gdzieś po drugiej strony ulicy, ale nie tu.. silnie strzeżona
forteca nie obawia się ataku z zewnątrz, jedynie wewnątrz... przez nikogo niezauważony
stoi pełnokrwisty angielski koń… zatruta strzała coraz mocniej wbija się w
serce.. tak już zostanie. być może ktoś ją wbije
mocniej wtedy dziki wybuch zaskoczy
wszystkich, gdy ostrze przebije granice, a może nikt, absolutnie nikt nie
usłyszy tego rozpaczliwego wołania. a ostrze pozostanie w nim na zawsze?